czwartek, 29 września 2011

Magia Designers Guild

 Jesień przyszła, proszę państwa... Bez dwóch zdań. A jeśli Wam z tego powodu trochę smutno, to zapraszam do obejrzenia mojej Galerii Polepszaczy Nastroju W Taki Jesienny Dzień Jak Dziś. Galeria dostępna online i darmowa:) Na mnie działa. W dzisiejszej odsłonie - kolor! Kolor według Designers Guld.
To bez dwóch zdań jedne z ładniejszych aranżacji, jakie było mi dane oglądać. Mam do Designers Guild wielki sentyment - pięknie łączy klasykę z nutką wnętrzarskiej ekstrawagancji. A poza tym każdy z nas chciałby chyba chociaż trochę pomieszkać w pałacu, prawda?  Firma powstała w 1970 roku, ma w ofercie tapety, tkaniny, ale i meble, i poduchy, narzuty, świece, torby. Można jej piękne "wytwory" kupić w Polsce, choć nie są tanie, o nie. Ale za to jak wyglądają! Zdjęcia są własnością marki Designers Guild rzecz jasna. Stronę Designers Guild z ich ofertę można obejrzeć sobie tutaj. A kupić te rzeczy można tutaj.
A teraz, voila! Moja propozycja Polepszaczy Nastroju na dziś. Oglądajcie i polepszajcie się:) Klikając na fotki można je trochę powiększyć.
























wtorek, 20 września 2011

Dlaczego właściwie kochamy IKEA?

Wiem, pytanie jest z natury tych "podchwytliwych", żeby nie powiedzieć niemądrych. Bo zapewne znajdzie się zaraz duszyczka, która zapyta mnie Gombrowiczowskim "No jak zachwyca, jak nie zachwyca?" I pewnie będzie miała rację. Bo podobnie jak ze Słowackim, jednych zachwyca, innych wręcz przeciwnie. A już najgorsze, kiedy ktoś arbitralnie narzuca swoją opinię, to pewne.
W takim razie ten post jest o tym, że ja naprawdę i szczerze lubię IKEA czy też jak się u nas swojsko przyjęło - Ikeę:) Lubię i już.A dlaczego?
- bo lubię Szwedów, jako społeczeństwo, jako kulturę, jako naród. Co prawda nie mogę im darować, że jakieś 400 lat temu z grubsza przyjechali do nas z wizytą, po czym zniszczyli nam jakieś 90% zamków, dzięki czemu nasze szanse na bycie drugą Szwecją drastycznie spadły, a ja - jakby nie było historyk z wykształcenia i zamiłowania - nie mam co zwiedzać. A jak pomyślę, co mogłabym zwiedzać, gdyby nie przyjechali... Ale było to już dosyć dawno, a poza tym nie bardzo wiadomo, komu robić teraz z tego tytułu pretensje... I tak, tak, jestem po historii. I socjologii. To taki przyczynek do dyskusji, ilu redaktorów i dziennikarzy w Polsce jest z wykształcenia dziennikarzami:P U nas w wydawnictwie jeden,
- bo jeśli coś może być tanie, to lepiej żeby było tanie niż drogie. To oczywiste:)
- bo u nich tanie wcale nie oznacza do d... Zaraz się może odezwą głosy, że właśnie nie, że słabe, że na jeden sezon, że do d... itd. Ale tak z czystym sumieniem - czy zawsze kupując drogą rzecz do domu mamy gwarancję solidności? A czy za każdym razem tanizna to słaba jakość? oj, żeby wszystko było takie proste...
- bo do tej pory mamy jeszcze kanapy z czasów prawie studenckich, kupione za niebotyczną sumę 400 zł sztuka:) I całkiem nieźle się trzymają,
- bo w kufelkach z IKEA piwo smakuje najlepiej. Nie mam pojęcia dlaczego, ale to fakt potwierdzony, że tak powiem, organoleptycznie,
- bo nawet słoiki mają tam własny design,
- bo dają darmowe ołówki:)
- bo skandynawski styl we wnętrzach to rzecz absolutnie ponadczasowa - naturalny, skromny, prosty, funkcjonalny, bez zadęcia, a jednocześnie estetyczny w najdrobniejszym szczególe,
- bo IKEA to synonim wnętrzarskiego sukcesu. Wiecie, jakie hasło króluje od kilku już lat w statystykach Googla jako najchętniej wyszukiwane w kategorii "dom"? No, zgadnijcie,
- bo nawet z nowego katalogu potrafią zrobić przedmiot pożądania Polaków:)
- bo zatrudniają takich fotografów jak ten. Pod spodem próbka prac Stellana Hernera dla marki IKEA właśnie. Zdjęcia pochodzą z serwisu Scarp Agent. Link do niego wygrzebałam na fantastycznym i znanym Wam zapewne dobrze blogu Z potrzeby Piękna. Tu jest do niego link. No i sami powiedzcie, czy można nie kochać IKEA po takich zdjęciach?

















piątek, 9 września 2011

Dom-wodospad?

Domy, wiadomo, bywają różne. Wielkie i małe, ładne i brzydkie. Ale gdyby ktoś miał mnie spytać o te najpiękniejsze, to ten z pewnością byłby w pierwszej piątce. Nazywa się Fallingwater i znajduje się w Pensylwanii. Zaprojektował go jeden z największych architektów XX wieku - Frank Lloyd Wright, twórca m.in Muzeum Guggenheima w Nowym Jorku. Przyświecała mu idea architektury organicznej, stopionej z naturą, co, jak widać potraktował dosyć dosłownie - pod domem przepływa wodospad, świetnie widoczny - dzięki przeszkleniom - także wewnątrz domu. Dom powstał dla przedsiębiorcy i filantropa, Edgara J. Kaufmanna. To chyba jeden z najbardziej znanych domów na świecie, miejsce pielgrzymek zafascynowanym nim turystów i miłośników architektury, nie tylko modernistycznej. Jak dla mnie fantastyczny, choć wnętrze kompletnie mi się nie podoba. Ale to położenie, ten kamień, ten kojący szum wody...Sam architekt by długi czas ulubieńcem mediów, niestety głównie ze względu na swoje dramatyczne życie osobiste - w 1914 roku służący w jego domu zamordował drugą żonę architekta, dwoje jej dzieci i kilkoro innych osób, a samą rezydencję podpalił (tak swoją drogą, żon miał Wright w ciągu całego życia chyba z osiem).
Fallingwater został wybudowany  w 1937 roku za ogromną sumę pieniędzy (sporą część z nich zgarnął architekt). Do dziś może budzić podziw - i pomysłem, i wykonaniem. Zresztą, zobaczcie sami. Zdjęcia pochodzą z serwisu Architekturefantasy.com. Znaleźć tam można również artykuł o tym niezwykłym domu. O tutaj. Fallingwater można zwiedzać. Tutaj znajduje się oficjalna strona domu i jeszcze więcej zdjęć.