Kiedy byłam jeszcze małą dziewczynką, najbardziej na świecie chciałam mieszkać w domu z okrągłą wieżą, koniecznie z basztami, małymi okienkami - no w zamku lub zameczku, co tu kryć. Domy z wieżą uważałam za szczyt luksusu i dobrego smaku. Trochę się od tego czasu zmieniło, nie da się ukryć, ale do tej pory domy z wieżami budzą we mnie swego rodzaju niezdrową fascynację.
W miejscowości, w której mieszkam, postawiono ostatnio jeden taki minizameczek z obowiązkową okrągłą wieżą - stoi sobie na środku typowej podlaskiej łąki, patrzą na niego ze spokojem typowe podlaskie krowy. No wypisz wymaluj siedziba Gargamela z Podlasia. Za każdym razem, kiedy obok niego przejeżdżamy, mam ochotę zajrzeć do środka i poszukać niesfornych Smerfów:) Wyobrażacie sobie, jak komiczną siłę rażenia ma Gargamelowa siedziba wśród podlaskich krajobrazów, starych chat, klimatów niczym z "U Pana Boga za piecem?"?
Można by tu snuć złowróżbne prognozy dotyczące fatalnego architektonicznego gustu Polaków, można by narzekać na rażący brak spójności krajobrazu z wizją architekta. A można po prostu zamiast marudzić - szczerze się pośmiać. Co i ja czynię. I nawet nie złośliwie - może podlaski Gargamel miał taką fascynację zamkami z dzieciństwa jak ja i musiał, po prostu musiał spełnić swoje największe dziecięce wrażenie. W tym wypadku trzeba gratulowac wytrwałości:) Zdjęcia nie zdążyłam zrobić, ale jak nadrobię te zaległości, od razu go wrzucę jako ilustrację.
A tymczasem dla zainteresowanych - znalazłam prawdziwy zamek Gargamela - i to w otoczeniu jak najbardziej adekwatnym, bo w rumuńskich Karpatach. Wyobraźcie sobie - góry, ciemny bezlistny las. I nagle stajecie oko w oko z takim domem... Mocna rzecz. Gdyby ktoś chciał poczuć się Gargamelem albo może raczej Hrabią Draculą, można go kupić! :) Zdjęcia pochodzą ze strony francuskiej agencji Mires. Od razu dodam, że nawet mi się podoba, a jego wiek i klimatyczne otoczenie sprawia, że wydaje się bardzo na miejscu. Choć mieszkać bym w nim nie chciała za nic, brr... Już nawet nie chodzi o dom, ale ten las...
przerażajaco !!!!! ale gdyby odgruzowac las......
OdpowiedzUsuńhahaha dom rodem z horroru , ale piękny , tajemniczy , mroczny , i wiele pewnie można by jeszcze o nim powiedzieć , widzę mamy podobne zdanie na temat domów-zamków , mnie one jakoś też nie ruszają w przeciwieństwie do mojego M , aż strach pomyśleć jakbyś mieli dom budować jakby wyglądał haha pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń@słodko-słony - pół domu takie, a pół takie? :)
OdpowiedzUsuńJa tam nie jestem strachliwa i jakby ktoś po dobroci i za free ten zOmeCek chciał oddać to ja się ustawiam w kolejce po odbiór kluczy!!I proszę mi nie zadawać banalnych pytań o to czym ogrzeję tą chałupkę, czy tam innych takich praktycznych rzeczy:))))Zamczysko jest niezwykle urokliwe, ale te 'nasze' zOmeCki...to dopiero powód strachu i horror. Aaa i jeszcze 'kolumienki' przy byle wiatrołapie...brrr:))
OdpowiedzUsuńo i widzę nie tylko my przeciw naszym krajowym zamkowym upiorom :)Justyno no cóż myślę że na tak daleko idący kompromis bym nie poszła hahaha :) chyba M musiał by jednak znieść moją wizje domu :)miłego wieczoru
OdpowiedzUsuń@mamon - faktycznie, zainspirowana twoim postem spojrzałam na dom drugi raz i zobaczyłam w nim trochę chatki z piernika. Coś w tym jest... I prawda. @leidik i słodko-słony, to prawda, niestety architektura w naszym pięknym kraju aż nazbyt często daleka jest od czegoś, co można nazwać mianem "dobrych wzorców". W Białymstoku, w którym mamy redakcję, w ciągu ostatnich kilku lat dosłownie zrównano z ziemią całą dzielnicę starych drewnianych domów, często prawdziwych perełek przedwojennej architektury. Z większości kamień na kamieniu nie został, choć tyle mówiono jednocześnie o "dziedzictwie", "potrzebie zachowania", "niepowtarzalności". Teraz królują tam "apartamentowce" czyli nowe bloki dziesięciopiętrowe z minigaleriami handlowymi na dole, lekki koszmar. No cóż, niestety "bussiness is bussiness", a jeśli dojdzie do tego jeszcze zły smak inwestorów...
OdpowiedzUsuńHm, business jedno s:) Przepraszam za literówkę, kto jak kto, ale ja to bym się mogła pilnować:)
OdpowiedzUsuńPo lekturze wpisu, przyjrzeniu się fotkom przypomniał mi się pewien pałacyk-dworek nieopodal Białegostoku - w miejscowości Lewickie - gdzie znajdują się ruiny XIX wiecznego (chyba) budynku. Zawsze jak przejeżdżałem tamtędy wracając z rodzicami od babci, budził mój lęk. Naprawdę niepokojąco (troszkę jak ten w świetle dziennym) wyglądał wieczorem, gdy słońce chowało się za drzewami i oświetlało jego rozwalające się ściany skryte za alejkami drzew.
OdpowiedzUsuńA jeszcze rodzice wmawiali mi, że tam właśnie mieszka Gargamel (że też mogłem w to wierzyć;), co dodatkowo rozbudzało wyobraźnię. Taką mieszankę fascynacji, lekkiego niepokoju i ciekawości: jak tam może być w środku.
Coś podobnego, co mi zaświtało na widok tego dziwactwa (przecież w jakiś sposób też pociągającego) powyżej.
PS: Ooo, a to Gargamel mojego dzieciństwa:) http://www.panoramio.com/photo/24077361
Arek, jaki piękny ten pałac! To nie dom Gargamela, to pałac prawie że w stylu Jane Austen:) szkoda tylko, że nie przetrwał do dzisiaj. Bardzo to smutne - w miejscowości moich dziadków koło Sandomierza był bardzo podobny pałac, przetrwał praktycznie całą wojnę i dopiero ludzie go rozszabrowali już po wojnie, aż przykro się robi, jak się tamtędy przechodzi. Ale tak ja ten, zachował coś z magii...
OdpowiedzUsuńNo niestety, nie udało się go zachować w jakimś przyzwoitym stanie. Co nie zmienia faktu, że ruiny same w sobie mają coś z uroku przeszłości, która nagle atakuje ze spokojnego krajobrazu. Mam zamiar kiedyś się tam wybrać, by przyjrzeć się pałacowi z bliska... Tyle, że muszę w końcu znaleźć chwilę na urlop:)
OdpowiedzUsuńSą takie blogi, które się uwielbia od pierwszego wejrzenia i to jest jeden z nich. Super tematyka i pięknie Pani pisze, to się teraz nieczęsto zdarza. A dom jest super, kiedyś mieszkała niedaleko mnie cygańska rodzina w wielkim pałacu z wieżami, podjazdem i złotymi listewkami w oknach. W drodze ze szkoły stawałyśmy z koleżankami pod bramą i zastanawiałyśmy się jak jest w środku.
OdpowiedzUsuń