środa, 3 sierpnia 2011

Jak w domu czy jak w szpitalu?

Wśród ogromnej liczby wnętrz, które mam okazję codziennie przeglądać, wiele jest projektowanych w, można by powiedzieć, "duchu ascezy". Delikatnie rzecz ujmując. Zwłaszcza biel jest ostatnio wszechobecna. No i sama nie wiem. Robią wrażenie, nie powiem, nawet podobają mi się bardzo. Ale jak tylko zacznę się zachwycać i zachwycać, jakiś chochlik wredny podszeptuje mi do ucha: "Ciekawe, jak sobie radzą, gdy, dajmy na to, szybki jak błyskawica w pieluszce dwulatek wyleje na sam środek tej nieskazitelnej bieli pomidorową. Albo na równie nieskazitelną kanapę wlezie przerażony nadchodzącą burzą, mokry i czarny jak diabeł owczarek niemiecki". To są przykłady wzięte z życia niżej podpisanej, więc wiem, co mówię. No, ciekawe. Zwłaszcza, że do dwulatka przychodzą koledzy, a oprócz psa jest jeszcze nienajmłodszy kot:) A kto ma kota, ten wie, ile taki mały czort z miną znudzonego niewiniątka może "napsocić". Reasumując, ja naprawdę podziwiam właścicieli białych wnętrz. To, które chcę Wam dziś pokazać, mieści się w Amsterdamie. O dziwo, zamieszkuje je, wyobraźcie sobie, rodzina z małymi dziećmi.

Wnętrze wyszperał  już jakiś czas temu dla Dobrze Mieszkaj Arek Kaczanowski z bratniej redakcji magazynu Eko&Dom (tu jest jego stronka). Na końcu postu zamieszczam więc dodatkowo jego tekst o tym wnętrzu. Miłej lektury! Zdjęcia pochodzą od holenderskich projektantów - i29. To jest ich strona.








 A to para projektantów, którzy stworzyli tę przestrzeń - Jaspar Jansen, Jeroen Dellensen, i29 interior architects, Holandia (www.i29.nl). Sami o sobie powiedzieli tak:

Architektura i projektowanie polega głównie na znajdowaniu odpowiedniego tonu, dlatego potrzeba do tego wielopoziomowej wrażliwości. To właśnie nas pociąga w tej pracy: poszukiwanie odpowiedzi na każdego typu pytania i wymyślanie nieszablonowych rozwiązań. Pewnie moglibyśmy robić cokolwiek kreatywnego, ale przede wszystkim chodzi nam o zrozumienie wzajemnego stosunku przestrzeni, materiałów i tworzenia… Po namyśle stwierdzamy, że w zasadzie moglibyśmy się równie dobrze zająć gotowaniem.




I tekst Arka - znalazł się w którymś z zeszłorocznych numerów Dobrze Mieszkaj:

Wyczyszczone z barw, wyciszone i wychłodzone do maksimum wnętrze aż prosi się o to, by zaburzyć jego przezroczystość. Nic dziwnego, że w pewnym momencie musi dojść do wybuchu.

Dziś zaglądamy do Amsterdamu, w okolice Alei Roosevelta, gdzie na najwyższych piętrach jednego z tamtejszych budynków mieści się mieszkanie naszych bohaterów. 150m2 czekało na zagospodarowanie. 150m2 podzielone na dwa piętra, zamieszkane przez młode małżeństwo z dwójką (małych jeszcze) dzieci, a poddane gruntownej obróbce przez architektów z holenderskiego biura projektowego i29 - Jaspara Jansena i Jeroena Dellensena. Projektancki duet, choć doświadczony i wielokrotnie nagradzany na całym świecie, wciąż tryska młodzieńczą energią i nieszablonowymi pomysłami.

Apartament poddano szaleńczej metamorfozie. Po oryginalnym wnętrzu z wieloma pokojami, podwójnym holem oraz długimi korytarzami z masą drzwi nie ma już śladu. Stare mieszkanie było tak naprawdę dwoma, praktycznie ze sobą niepołączonymi lokalami. Jaspar i Jeroen zintegrowali oba poziomy nowymi schodami (wyglądają, jakby zostały wykonane z surowego drewna sosnowego), a nadmiar pomieszczeń (10 pokojów na pierwszym piętrze, 5 na drugim) zamienili w większe, przestronne i pojedyncze przestrzenie (odpowiednio po 6 i 3). – W przeciwieństwie do innych, nie projektujemy rzeczy. Nie stylizujemy. To, do czego dążymy, to projektowanie przestrzeni. Dosłownie. Staramy się dostrzec jej kompozycję, tak jak to jest w muzyce. Cisza jest czymś niezbędnym dla istnienia muzyki, tak samo jest z pustką w przestrzeni. Pracujemy więc ze strukturami i rytmami na ich podstawowym i prawie abstrakcyjnym poziomie. Nie interesuje nas moda czy styl – opowiada Jaspar Jansen.

Cisza, która definiuje przestrzeń mieszkania, najmocniej zaznacza się w salonie, który wyłonił się z połączenia pięciu pomieszczeń. Dziś przestronna sala lśni sterylną bielą rozświetlaną przez słońce przebijające się do wnętrza dużymi oknami oraz szklany dach nad atrium ze schodami. Duża sofa, stół z kilkoma krzesłami, kilka obrazów na ścianach to w zasadzie wszystko, co się znajduje w salonie. Jest jeszcze lampa – również biała. No i wysepka kuchenna - od strony jadalni skryta za szafkami (projekt autorski) z białymi frontami z MDF-u.

Bielone fronty potraktowano brutalnie: laserowe cięcia wypaliły na ich powierzchni abstrakcyjny wzór, który łamie ciszę salonu. Przez powstałe tym sposobem otwory prześwituje jasny brąz drewna ze środków szafek. Ażurowa ściana wprowadza dynamiczną mieszankę geometrycznych kształtów w jednolite wnętrze - wcięcia rozłożone są tak, jakby eksplodowały z jednego miejsca i roznosiły się po ścianie, aż do miejsca, w którym odsłaniają całkowicie kuchnię. Otwory pełnią też funkcje użytkowe, są bowiem uchwytami umożliwiającymi otwieranie drzwiczek od schowków.

Przezroczystość salonu naruszają również meble – krzesła w jadalni to delikatne konstrukcje, które swoim wyglądem wgrywają się w wycinankowy wzór na ścianie. – Cenimy sobie czyste materiały i zazwyczaj nie używamy więcej niż dwóch, trzech różnych tworzyw i kolorów w jednym projekcie. Choć nie odrzucamy niczego, to staramy się nie używać sztucznych materiałów, chyba że chcemy tym coś zasugerować. To, co tworzymy, powstaje z myślą o ludziach i staramy się pamiętać o tym na każdym kroku. Więc co „podnosi” ducha? Co przyśpiesza kreatywność? To może być cokolwiek, ale … w pierwszym rzędzie są to dla nas przejrzystość, przestrzeń i światło – stwierdza Jeroen Dellensen.

Ściany w kuchni, przesuwane przegrody oddzielające hol od salony i schody wykonano z czystego, jasnego drewna sosnowego, które wygląda jakby było surowe, albo poddane co najwyżej minimalnej obróbce. Fragment przestrzeni zdominowanej przez ten materiał stanowi łącznik między dwoma poziomami (wcześniej schodów w tej przestrzeni nie było), przez który można dostać się do części z pokojem do pracy (po lewej) i sypialnią dorosłych z łazienką (po prawej). Tam prym wiodą już kamiennie płytki, szkło luster i przegród oraz drewno z którego wykonano schowki.

9 komentarzy:

  1. Co ludziska mają z tą bielą jako kolorem szpitala, to nie wiem. Tego koloru w szpitalach nie używa się od lat, prędzej seledyn albo łosoś :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Lavinka, słusznie zwróciłaś mi uwagę. Zmieniam "biel szpitalną" na "biel laboratoryjną":)

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam tę nieprzyjemność, że w ostatnich latach odwiedziłam parę szpitali, w tym porodówkę (ale to akurat było przyjemne) i też zauważyłam, że większość szpitali ma łososiowe ściany, kolor, którego szczerze nienawidzę. W najlepszym wypadku ściany były niebieskie, ale białych nie widziałam ani razu. Fajnie by było gdyby szpitale były białe i minimalistyczne, a nie łosoś, lamperie i zupełnie nie pasujące do niczego obrazki pomieszane z ogłoszeniami.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bez wątpienia biel jest wizualnie doskonałym kolorem, wspaniale ogląda się białe wnętrza czy białe tła eksponowanych przedmiotów, biel jest kolorem szlachetnym, czystym, pięknym....i szalenie niepraktycznym:)) Białe wnętrza tak, ale tylko w katalogu:)
    To mówiłam ja, właścicielka owczarka pirenejskiego, kudłatego jak diabli;):D:D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też mam takiego chochlika! A kanapę mają, jak widzę, czarną (mój kot i czarną by "załatwił").
    Ninka.

    OdpowiedzUsuń
  6. Sam miałem wątpliwości na ile praktyczne jest to wnętrze. Biel zawsze wydawała mi się wyzwaniem... Ale z tego co się dowiedziałem, projektanci zastosowali materiały, z których zabrudzenia dosyć łatwo się zmywa... Co zresztą widać po gładkości nawierzchni.
    Pozdrowienia z zaprzyjaźnionej redakcji "Eko&Domu".
    BTW. znakomity wpis, jak wszystkie na tym blogu zresztą ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Arku, bardzo dziękuję:) Ninka - cieszę się, że nie tylko ja mam chochlika. lejdik - więc wiesz o czym mówię w związku z kudłatymi przyjaciółmi. Mój pies ma napady paniki w związku z burzami- nie tak dawno zdarzyło mu się wyryć sobie łapami kryjówkę w jednym z łóżek. A wazy 50 kg, więc ma trochę pary w łapach:)

    OdpowiedzUsuń
  8. znakomity, tylko skup się tu i przeczytaj... taki natłok informacji... "surowe drewno szafek" w połączeniu z bielą w porządku, ale mnie, jako nieogarniętej gospodyni, zaraz świta: a w środku to musi być porządek? Ale drewno + biel, jak najbardziej. I znowu- a jak tu zostawić na krześle sweter? no może czerwony, ale MELANŻ? to prawie jak kot. Kot by pasował w kolorze drewna, albo symetrycznie czarnobiały...;-]

    OdpowiedzUsuń
  9. genialne! proste i z klasą :) lubie takie!

    OdpowiedzUsuń