No cóż, trochę się nie odzywałam, to prawda, ale na swoje usprawiedliwienie mam to, że byłam na wyczekanym urlopie... i to bardzo, bardzo pracowitym. Nawet nie wiecie jak się można zmęczyć, nie wyjeżdżając z domu:) Poniżej dowody naszej rodzinnej pracowitości. A jako że powoli wracam do pourlopowej rzeczywistości, wkrótce zjawię się z kolejnym postem. Tym razem mniej urlopowym. Ale póki co - mała próbka całkiem zapracowanych wakacji.
No sami zobaczcie, jak się można zmęczyć...
Na przykład podziwiając widoki w okolicy.
I własne kwiaty w ogrodzie. Zwróćcie uwagę na bohatera drugiego planu w surfiniach.
Pilnując porządku w warzywnych grządkach....
Grając w badmintona z kolegą...
Spacerując w lesie...
I na plaży...
Jeżdżąc na rowerze...
Wspinając się nad ziemię...
Imprezując na basenie z przyjaciółmi...
Tresując dzikie bestie...
Łowiąc ryby...
A nawet ujeżdżając balkonik na gościnnych występach u prababci:P
Oj, nie jest łatwo na tych urlopach, prawda? :) I to bez wyjeżdżania z domu.
Piękna okolica , wspaniałego miejsca nigdy dość , synek zapracowany no jak to bywa na wsi , mega buziak dla Niego :)
OdpowiedzUsuńWitam, mieszkam wprawdzie w tzw. budownictwie wielorodzinnym ale tęsknię za taką okolicą. Dziś musi mi wystarczyć widok na wierzchołki drzew Parku Natolińskiego i ogrom drzew jakie wyrosły przez kilkanaście lat na terenie osiedla. Wystarczyć mi muszą moje balkony z kwiatami. Uwielbiam obserwować pory roku za oknem. Ale wody brak! Pozdrawiam i podziwiam.
OdpowiedzUsuńfaktycznie! mieszkając w takiej okolicy nie trzeba dużo do szczęścia - wszystkie uroki pod bokiem!! Urlop - marzenie!!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za wszystkie miłe słowa:) W imieniu swoim i mniejszego urlopowicza!
OdpowiedzUsuń