poniedziałek, 14 lutego 2011

No i jak właściwie jest z tą emancypacją?

Od kilku dni nasze redakcyjne skrzynki przeżywają zmasowany atak informacji prasowych odnośnie Walentynek. Zostaliśmy zasypani zdjęciami brokatowych serduszek, misiów trzymających w łapkach różyczki, misek, ramek, poduszeczek, czerwonych majtek:), kostiumów seksownej pielęgniarki i - w ramach równouprawnienia chyba - seksownego pielęgniarza (!) Ja jestem człowiekiem tolerancyjnym, który ogólny pęd społeczeństwa do kupowania tego samego w tym samym czasie nawet rozumie (sama, wstyd się przyznać,  szukam bombek już w okolicach 15 listopada). Co prawda wizja mojego męża w stroju seksownego pielęgniarza nieco mnie poraziła, ale ogólnie - dlaczego nie? A jednak ogrom "Walentynkowych" skarbów w tym roku zdecydowanie mnie przerósł.

Socjologowie już od dawna próbują odpowiedzieć na pytanie, dlaczego jeden dzień w roku jesteśmy w stanie kupić największe badziewie, stać dwie godziny po bilet do kina i następne pół do kwiaciarni, podczas gdy dzień później kino jest puste, a w kwiaciarni dwa razy taniej. Ale i tak nieodmienie rok po roku mnie to fascynuje. Może cały czas chodzi o to pierwotne uczucie wspólnoty? Naprawdę intrygujące.

Ale że nie jest to blog o Walentynkach, pora zmierzać do sedna. Nie pokażę dzisiaj tego, co dostaliśmy do skrzynek, bo trochę wstyd. Pokażę z kolei kilka przedmiotów eksponujących kobiecość. Bo gdzie miłość, tam i kobieta (no, zazwyczaj, tutaj umilknę, żeby nie zbaczać znowu na mętne tory dywagacji). Kobieta to wyjątkowo wdzięczny temat w sztuce, a jak w sztuce - to i w designie. I tak się po cichu zastanawiam, gdzie właściwie kończy się traktowanie podmiotowe, a zaczyna przedmiotowe. Gdzie już powinnyśmy zaprotestować, a gdzie poczuć się docenione? Taka na przykład sofa w w kształcie kobiecych ust. Ok? No a sofa w kształcie innej części kobiecego ciała? Ok? I właściwie jaka jest różnica? Pewnie każdy powinien odpowiedzieć na to pytanie po swojemu, ale przyznam, że ja mam z tym pewne problemy.

Tę sofę zaprojektował Salvador Dali. Nazywa się Dalilips, a produkuje ją BD Ediciones de Diseno. Kupić ją można w Akademii Architektury  (www.akademiaarchitektury.pl)




A tutaj inna wersja podobnego pomysłu - sofa Bocca marki Heller - wykonana z żywicy, też Akademia Architektury, www.akademiaarchitektury.pl




Słynne krzesło projektu Fabio Novembre - Her. Włoski projektant, którego zresztą uwielbiam, w ogóle specjalizuje się w "kobiecych" meblach. Następne wzory nieco dalej (www.novembre.it).



Można też tak - popielniczka i telefon w ksztacie namiętnych kobiecych ust. Kicz czy wyraz uwielbienia kobiecego piękna? Można je kupić w Crazyshop.pl (www.crazyshop.pl).




I przy okazji Fabio Novembre. Poniżej kolejne dwa "kobiece" projekty, które z kolei są dla mnie po prostu piękne. Zwłaszcza ta klasyczna, nieco zamyślona twarz z fotela Nemo. Jest w niej coś niesamowitego. I obok leżanka Divina. Oba meble produkowane są przez firmę Driade, kupić je można w Atak Design (www.atakdesign.pl).



I kolejna perełka - wyszperana na wyśmienitym blogu Babeczkii (www.babeczkaa.blox.pl). Prace Petera Jakubika, projektanta rodem ze Słowacji. Można je zobaczyć tutaj - www.peter-jakubik.com.

Lustro Libertine

Stolik nocny Maid

Torebka Widow

I mała, malutka perełeczka na koniec. Dowód, że w sprawie Walentynek mówiłam prawdę. Seksowny Pielęgniarz! - jesli ktoś chce odziać w to wdzianko swojego ukochanego lub samemu się w nie ustroić, mozna je kupić w sklepie, nomen omen, Crazyladies (www.crazyladies.pl).


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz