Jakiś czas temu pokazywałam na blogu odlotową figurę misia polarnego, którą wypatrzyłam w ofercie Kare Design. No więc tadaa! Znalazłam wnętrze, w którym taki miś znalazł swoją przestrzeń życiową. Słuchajcie, ktoś go naprawdę wstawił do swojego salonu! Jako tropicielka dziwnego designu jestem pod wielkim wrażeniem. Nie wiem, co prawda, czy to miś z oferty Kare Design czy jakiś bardzo podobny, ale miś jest miś. Można by powiedzieć, że to miś na miarę naszych możliwości. Tylko niestety razem z misiem przyplątała się do mnie piosenka o tym białym, dla dziewczyny, co przypomni chłopca jej. Makabra. Więc teraz chodzę i podśpiewuję "Nieszczęśliwegoooo, białego misiaaaa, który w oczach ma tylko szare łzyyyy". Coś strasznego. Podśpiewuję po cichu, żeby w redakcji się ze mnie nie śmiali, ale miś bynajmniej nie ma zamiaru się odczepić. Też tak macie, że przyczepi się do was jakaś straszna, beznadziejna piosenka i łapiecie się na tym, że ją nucicie w samochodzie albo w sklepie?
Wnętrze z misiem wypatrzyłam na stronie agencji Mires. Stamtąd też pochodzą zdjęcia. Chcielibyście mieć takiego kolegę w salonie?
hahaha mnie zawsze czepiają się różne piosenki w szczególności te kościelne potem chodzę i nucę, to taka przypadłość :) , tu wielki biały miś a pod oknem czerwony aligator !! ale wszystko wygląda fajnie :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńChyba przyjdę posłuchać jak sobie w sąsiedniej redakcji muzykują:) A miś - w salonie jeszcze pół biedy jakoś wygląda, zawsze można podpiąć to pod ekstrawagancję właścicieli... Ale jak sobie go wyobrażę np. w sypialni... Brrr
OdpowiedzUsuń@mamon - to prawda, wnętrze jest piękne, nawet bez misia:) @słodko-słony - kościelne piosenki mają to do siebie, że się przyplątują w najmniej oczekiwanych momentach. Np. Kiedy ranne wstają zorze na spotkaniu służbowym? :)
OdpowiedzUsuńOj, w środku nocy taki miś do mojego zawału by się przyczynił ;)
OdpowiedzUsuńNooo, idziesz sobie w nocy do łazienki albo do kuchni. I nagle widzisz ogromny cień z łapami opatrzonymi pazurami. Niezłe:)
OdpowiedzUsuń@akkicante - Arek, to ty? Aleś się zakamuflował:) I jakiego fajnego bloga masz, będę zaglądać.
OdpowiedzUsuń@Justyna - ja, ja;) Do tej pory incognito tu zaglądałem, ale w końcu postanowiłem się ujawnić, bo krokodyl mnie skłonił;-)
OdpowiedzUsuńto ja tez lecę wybadać bloga akkicaante , bo mnie też aligator się podoba :)
OdpowiedzUsuńJustyno to wesoło z tobą mają w pracy kiedy tak nucisz :)
Oj wesoło mają nawet i bez nucenia:) Bo my w ogóle wesołą redakcją jesteśmy:P
OdpowiedzUsuńCd misia - ja tam wyobrażam go sobie np. w łazience... trzymającego w łapkach papier toaletowy... Niezły odlot
OdpowiedzUsuńPotwierdzam słowa Justyny: jak humor nie dopisuje, to trzeba do wnętrzarzy pójść:) Wygodna kanapa by się wam tylko jeszcze przydała, to bym sam częściej wpadał:P
OdpowiedzUsuńi zawał w nocy murowany z misiem w toalecie , ten miś to coś na wzór czarnoskórego lokaja w białym garniturze stojącego przed domem , wieczorową porą zawsze doprowadza mnie do przyspieszonego bicia serca , zanim sobie przypomnę że to tylko posąg :)
OdpowiedzUsuńa no to miło się pracuje w wesołej redakcji :)
miłego weekendu
Zginęłabym ja, pchły i wnuki moje na widok tych zwierzaków, zwłaszcza ohydnego misia :-). Krokodyl wygląda na lepszy odlew. Zdecydowanie coś ocieplającego wniosłabym do tego salonu, może z czerwonego filcu. Albo jeszcze inne nieokreślone formy - coś tam jeszcze widzę, nie rozpoznawszy do końca :).
OdpowiedzUsuńCiekawie tu, będę zaglądać - Iwonia
Rewelacja. Pomysł dobry nawet do skopiowania :0.
OdpowiedzUsuń