piątek, 17 czerwca 2011

Hej dziewczyno, spójrz na misia!

Jakiś czas temu pokazywałam na blogu odlotową figurę misia polarnego, którą wypatrzyłam w ofercie Kare Design. No więc tadaa! Znalazłam wnętrze, w którym taki miś znalazł swoją przestrzeń życiową. Słuchajcie, ktoś go naprawdę wstawił do swojego salonu! Jako tropicielka dziwnego designu jestem pod wielkim wrażeniem. Nie wiem, co prawda, czy to miś z oferty Kare Design czy jakiś bardzo podobny, ale miś jest miś. Można by powiedzieć, że to miś na miarę naszych możliwości. Tylko niestety razem z misiem przyplątała się do mnie piosenka o tym białym, dla dziewczyny, co przypomni chłopca jej. Makabra. Więc teraz chodzę i podśpiewuję "Nieszczęśliwegoooo, białego misiaaaa, który w oczach ma tylko szare łzyyyy". Coś strasznego. Podśpiewuję po cichu, żeby w redakcji się ze mnie nie śmiali, ale miś bynajmniej nie ma zamiaru się odczepić. Też tak macie, że przyczepi się do was jakaś straszna, beznadziejna piosenka i łapiecie się na tym, że ją nucicie w samochodzie albo w sklepie?
Wnętrze z misiem wypatrzyłam na stronie agencji Mires. Stamtąd też pochodzą zdjęcia. Chcielibyście mieć takiego kolegę w salonie?










14 komentarzy:

  1. hahaha mnie zawsze czepiają się różne piosenki w szczególności te kościelne potem chodzę i nucę, to taka przypadłość :) , tu wielki biały miś a pod oknem czerwony aligator !! ale wszystko wygląda fajnie :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba przyjdę posłuchać jak sobie w sąsiedniej redakcji muzykują:) A miś - w salonie jeszcze pół biedy jakoś wygląda, zawsze można podpiąć to pod ekstrawagancję właścicieli... Ale jak sobie go wyobrażę np. w sypialni... Brrr

    OdpowiedzUsuń
  3. @mamon - to prawda, wnętrze jest piękne, nawet bez misia:) @słodko-słony - kościelne piosenki mają to do siebie, że się przyplątują w najmniej oczekiwanych momentach. Np. Kiedy ranne wstają zorze na spotkaniu służbowym? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj, w środku nocy taki miś do mojego zawału by się przyczynił ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nooo, idziesz sobie w nocy do łazienki albo do kuchni. I nagle widzisz ogromny cień z łapami opatrzonymi pazurami. Niezłe:)

    OdpowiedzUsuń
  6. @akkicante - Arek, to ty? Aleś się zakamuflował:) I jakiego fajnego bloga masz, będę zaglądać.

    OdpowiedzUsuń
  7. @Justyna - ja, ja;) Do tej pory incognito tu zaglądałem, ale w końcu postanowiłem się ujawnić, bo krokodyl mnie skłonił;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. to ja tez lecę wybadać bloga akkicaante , bo mnie też aligator się podoba :)

    Justyno to wesoło z tobą mają w pracy kiedy tak nucisz :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Oj wesoło mają nawet i bez nucenia:) Bo my w ogóle wesołą redakcją jesteśmy:P

    OdpowiedzUsuń
  10. Cd misia - ja tam wyobrażam go sobie np. w łazience... trzymającego w łapkach papier toaletowy... Niezły odlot

    OdpowiedzUsuń
  11. Potwierdzam słowa Justyny: jak humor nie dopisuje, to trzeba do wnętrzarzy pójść:) Wygodna kanapa by się wam tylko jeszcze przydała, to bym sam częściej wpadał:P

    OdpowiedzUsuń
  12. i zawał w nocy murowany z misiem w toalecie , ten miś to coś na wzór czarnoskórego lokaja w białym garniturze stojącego przed domem , wieczorową porą zawsze doprowadza mnie do przyspieszonego bicia serca , zanim sobie przypomnę że to tylko posąg :)

    a no to miło się pracuje w wesołej redakcji :)

    miłego weekendu

    OdpowiedzUsuń
  13. Zginęłabym ja, pchły i wnuki moje na widok tych zwierzaków, zwłaszcza ohydnego misia :-). Krokodyl wygląda na lepszy odlew. Zdecydowanie coś ocieplającego wniosłabym do tego salonu, może z czerwonego filcu. Albo jeszcze inne nieokreślone formy - coś tam jeszcze widzę, nie rozpoznawszy do końca :).
    Ciekawie tu, będę zaglądać - Iwonia

    OdpowiedzUsuń
  14. Rewelacja. Pomysł dobry nawet do skopiowania :0.

    OdpowiedzUsuń